Karmelkowa z Rudnik rozśmiesza nas od kilkudziesięciu lat!

Radością mojego życia było i jest dawać szczęście innym – mówi nam Wanda Kałek, współzałożycielka zespołu Rudniczoki, lokalna artystka, mistrzyni gwary.

Pani Wanda urodziła się w 1947 roku. Całe swoje życie związana jest z Rudnikami i gminą Opalenica. To tu się bawiła, gdy była jeszcze dzieckiem, dorastała, założyła rodzinę. Wraz z kochającym mężem wychowała troje dzieci. Mogłaby snuć spokojne wiejskie życie… gdyby nie była Wandą Kałek vel. Apolonią Karmelkową…

Panią Wandę w Rudnikach znają wszyscy, co więcej, to osoba rozpoznawalna w gminie, powiecie, sąsiednich miejscowościach. Dziś to nadal tryskająca sporym poczuciem humoru seniorka, czasem jeszcze występująca – głównie dla rodziny i przyjaciół… choć jeszcze kilka lat temu praktycznie co weekend była w centrum uwagi… ale po kolei…

Rudniki, to najbardziej wysunięta na północ wieś gminy Opalenica, praktycznie graniczy z gminą Kuślin. Pani Wanda mieszka w rodzinnym domu przy drodze w kierunku Krystianowa. Gdy dojeżdżam na miejsce, rozsuwa się brama. Jako pierwszy wita mnie radosny psiak, który wybiegł z domu. Tuż za nim pojawił się pan Czesław – mąż pani Wandy:

– Nie ugryzie, może tylko skakać bo się cieszy. Zapraszamy do środka – mówi.

Już od progu, w przedpokoju witają mnie wywieszone na ścianach zdjęcia, dyplomy, pamiątki z wieloletniej działalności pani Wandy. Nie inaczej jest w salonie – na dużym stole rozłożone są przede wszystkim zdjęcia, dyplomy, wyróżnienia, archiwa artykułów prasowych… to pamiątki po kilkudziesięcioletniej działalności artystycznej pani Wandy Kałek – znanej też jako „Karmelkowa”.

Pani Wando – zacznijmy od początku, jak to się wszystko zaczęło?

– Miałam 16 lat, gdy po raz pierwszy poszłam na spotkanie miejscowego Związku Młodzieży Wiejskiej. Wtedy nie było telefonów, nie był dostępu do mediów, nie wszyscy mieli telewizory, a takie wiejskie organizacje dawały nam jednak rozrywkę. W ramach ZMW brałam udział w przedstawieniach. Pamiętam, że w Wielkanoc – w pierwsze święto po południu w świetlicy w Rudnikach odgrywaliśmy komedię, aby dać ludziom radość. Grałam wtedy…chłopaka i oświadczałam się dziewczynie. Miałam kwiaty i pierścionek, klękałam i mówiłam „Jagna Kochanie Ty moje, jesteś jak kwiat, jak malowana, aż wierzyć mi się nie chce, że żoną moją zostaniesz” – wspomina.

Dodajmy tu, że wspomnienie to jest sprzed 60 lat! Jednak Pani Wandzie bardzo zapadło w pamięć, bo był to początek jej kulturalno – rozrywkowej przygody.

Jak dodała, grupą w Związku Młodzieży Wiejskiej opiekowała się wówczas nauczycielka Helena Kukuć, która uczyła uczestników u przygotowywała do odgrywanych ról.

Pani Wanda zaczęła udzielać się społecznie, ale też kulturalnie. KGW dawały możliwości zarówno doskonalenia się w codziennych pracach, gotowaniu, były też występy, organizowanie rozrywki we wsi. A nasza rozmówczyni praktycznie od najmłodszych lat miała do czynienia z okołokulturalną działalnością.

– Pamiętam, że jeszcze jako dziecko rodzice uczyli mnie śmiesznych wierszyków i zabierali na wesela, gdzie te wierszyki recytowałam później młodym. Wówczas zaczęłam już mieć do czynienia z występami przed szerszą publicznością, bo przecież prócz młodych byli i goście weselni, dlatego później wstydu żadnego nie miałam.

Zostając w nastoletnich latach pani Wandy, warto też wspomnieć, że jeszcze zanim wstąpiła do grupy przy KGW, mieszkańców swojej miejscowości poznawała wcześniej. Zawsze w okolicach Świąt Bożego Narodzenia.

– Od 14 roku życia jestem… gwiazdorem. Raz, drugi zostałam zabrana jako młody gwiazdor na taki obchód i tak mi się to spodobało, że nie mogę przestać. Jako gwiazdor chodzę do dziś – mówi z nieukrywaną szczerością. I z uśmiechem wspomina, że w pełnieniu posługi gwiazdora nie przeszkodziła jej nawet… ciąża. – Dzień przed porodem syna jeszcze byłam u ludzi – w Wigilię. Tylko worek z prezentami miała z przodu – śmieje się.

Zresztą Pani Wanda jako gwiazdor uczestniczy również podczas Jarmarku Świątecznego w Opalenicy:

– Nieprzerwanie, rok rocznie od drugiej edycji imprezy – dodaje.

O ile jednak funkcja gwiazdora, to rola okolicznościowa, to rozpoznawalność pani Wandzie działa przede wszystkim jej działalność kulturalno – rozrywkowa. A seniorka ma się czym pochwalić.

Wróćmy do czasów nastolatki z Koła Gospodyń Wiejskich.

Pani Wanda wrastała w to środowisko, poznawała ludzi i zwyczaje. Wykazywała się też talentami – zarówno muzycznymi, jaki kabaretowymi. Bez problemu przychodziło jej zapamiętywanie wskazanych fragmentów i odpowiednie ich recytowanie, tak samo było z przyjmowaniem różnego rodzaju ról.

A tych było sporo, bo nasza rozmówczyni wcielała się w role: Karmelkowej, gwiazdora, młodego pana, kominiarza, księdza, zakonnicy, cyganki, damy, czy grajka.

Ponadto, jako Wielkopolanka – poznała i bardzo dobrze zaczęła posługiwać się gwarą. Choć „godonie po noszemu” wydaje się z pozoru proste, to należy odróżnić wiejskie klepanie oraz prawdziwej gwary, którą pani Wanda opanowała do perfekcji.

Mijały kolejne lata i wreszcie, w 1977 roku pojawił się pomysł by w Rudnikach zrzeszyć grupę osób chcących tworzyć tu rozrywkę, dbać o miejscową kulturę. Tak powołano do życia pierwszy ludowy zespół Rudniczanki.

Założycielką była Stefania Redlich – ówczesna przewodnicząca Koła Gospodyń Wiejskich w Rudnikach, która wyszła z propozycją wspólnego śpiewania, Wanda Kałek żywo we współtworzeniu grupy uczestniczyła. Dodać tu należy, że pierwszą instruktorką była Maria Orlikowa z Szamotuł.

Początkowo grupę tworzyły same kobiety, przełom nastąpił wraz z dołączeniem do zespołu instruktorki Felicji Ratajczak – która przyciągnęła również panów. Grupa przemianowała się wówczas na Rudniczoków.

Co więcej – wówczas też zaczęła się tworzyć znana do dziś historia kulturalno – rozrywkowej działalności zespołu. Nie była to już tylko grupa śpiewacza i taneczna, ale zaczęła się tworzyć kabaretowo – rozrywkowa ekipa, dla której bardzo szybko Rudniki zrobiły się za małe.

Wraz z przyjściem Feli Ratajczak pojawiło się też moje alter ego. Felicja to była taka moja druga mama, bo stworzyła moją sceniczną postać – opowiada pani Wanda. – Początkowo zostałam nazwana Apolonią Bywalec, jednak szybko zmieniła mnie na Apolonię Karmelkową.

Popularna Karmelkowa odpowiadała w zespole za śmieszne wierszyki, teksty, gwarę – pani Wanda miała gadane. Szybko zostało to dostrzeżone i wykorzystywane. Pani Wanda wraz zespołem bawiła i rozśmieszała do rozpuku zarówno w gminie Opalenica, Kuślinie, Lwówku, Bolewicach, czy Buku, ale coraz częściej i w innych miejscach:

Monologi pisała dla mnie właśnie Pani Felicja Ratajczak, a następnie też pan Stefan Dziamski, który również był opiekunek i instruktorem zespołu Rudniczoki po odejściu pani Felicji. Zaczęliśmy być zapraszani na duże wydarzenia lokalne, jak nowotomyski Jarmark, czy grodziskie Piwobranie, ale przede wszystkim na dożynki – gminne, powiatowe, a nawet wojewódzkie. Ludziom podobały się nasze występy. Śmiali się, cieszyli i bawili z nami, a to nas też napędzało. Dodam, że występowaliśmy również za granicą – w Niemczech, w naszych miastach partnerskich. Zawsze dawaliśmy z siebie wszystko.

Pani Wanda dodaje, że szlifowanie scenicznych talentów to było jedno – częste próby, spotkania, ale też ważny był odpowiedni wygląd.

– Pierwsze stroje uszyłyśmy sobie same, kolejne kupowała nam gmina. Wyglądaliśmy na ludowo – tak jak przystało, do tego byliśmy lubiani, a nasz program był różnorodny. Z ciekawostek pochwalę się, że dwukrotnie gościliśmy w Sejmie. Pierwszy raz na zaproszenie Stanisława Kalemby, a potem zabrał nas Jakub Rutnicki. Do Sejmu trafiliśmy między innymi dlatego, że parlamentarzyści słyszeli, jak podczas gminnych imprez „godołam”, jak to w Sejmie jest, a jak powinno być. Zostaliśmy więc zaproszeni, abym innym posłom opowiedziała – oczywiście w gwarze wielkopolskiej. Pech chciał, że podczas dojazdu zepsuł się autokar. Wysłano po nas rządowy, jednak, gdy dotarliśmy – posłów już nie było, więc i Karmelkowej usłyszeć nie mogli, pozostało zwiedzenie Sejmu, ale i tak ten wyjazd był bardzo udany.

Zespołowe występy pani Wandy, to także zespół Kłosy, który zawiązał się przed dożynkami wojewódzkimi w Opalenicy. Ponadto Karmelkowa przez pięć lat była członkinią zespołu działającego w Szkole Rolniczej w Trzciance:

Braliśmy udział w wielu konkursach. A ja robiłam wszystko, jak mogłam najlepiej. Uczestniczyliśmy między innymi w Festiwalu Kultury Młodzieży Szkolnej w Kołobrzegu, Oprócz tego, że młodzież tańczyła i śpiewała, to była też scena darcia pierza, podczas którego śpiewałam wesołe piosenki i opowiadałam… o duchach.

Pani Wanda Kałek, to nie tylko zespoły, to też dokonania indywidualne, czy wyjazdy w mniejszych grupach. Jak nam opowiada, kilkanaście razy była uczestnikiem delegacji powiatu podczas dożynek wojewódzkich. Była też zapraszana na indywidualne występy. Raz nawet reprezentowała województwo wielkopolskie podczas Ogólnopolskiego Konkursu „Gospodyni Roku 2002”, który odbył się w Racławicach pod Krakowem.

– Dwukrotnie podawałam chleb dożynkowy naszym prezydentom – Kwaśniewskiemu oraz później Kaczorowskiemu. Fajne to przeżycia były – wspomina.

Pani Wanda może się również pochwalić wygraną… w rajdzie samochodowym, jaki odbył się na terenie gminy Opalenica i Buk. Był to rajd turystyczny, a załoga – z panią Wandą za kierownicą dużego fiata oraz Łucją Hypką, jako pilotem – okazała się najlepsza – zarówno na drodze, jak i we wszystkich konkurencjach sprawnościowych.

Dziś Pani Wanda z sentymentem wspomina czasy świetności swojej, jak i całego zespołu. Po kilkudziesięcioletniej działalności artystycznej zostały zdjęcia, medale, dyplomy, odznaczenia, ale przede wszystkim wspomnienia. Grupa Rudniczoki – której zresztą pani Wanda jest kierownikiem – oficjalnie się jeszcze nie zamknęła, jednak następców próżno szukać, a ostatni oficjalny występ był podczas lecia OSP Łagwy.

– Brakuje tych prób, tych spotkań, tej radości, jaką dawaliśmy ludziom… cieszy mnie natomiast fakt, że podczas niedawnego 55-lecia ślubu, które z mężem obchodziliśmy… występ w stylu ludowym i nie tylko, przygotowały dla nas nasze dzieci… a myślałam, że się tym nie interesują. Spora i najlepsza niespodzianka.

Na koniec dodajmy, że pani Wanda za swoją działalność była wielokrotnie wyróżniana, wśród tych najważniejszych odznaczeń, jakie otrzymała, warto wspomnieć:

– medal „Za zasługi dla województwa poznańskiego” w 1979 roku;

– medal „Za zasługi dla Kółek Rolniczych” – przyznawany dwukrotnie – w 1984 i 2005 roku;

– medal „Zasłużony dla rolnictwa” – przyznany w 2003 roku przez ówczesnego Ministra Rolnictwa – Olejniczaka;

– „Zasłużony dla Powiatu Nowotomyskiego” – w 2007 roku.

Pani Wanda dwukrotnie była członkinią rady sołeckiej wsi Rudniki, a w 2014 roku znalazła się na listach kandydatów do Rady Powiatu Nowotomyskiego. Kariery w polityce lokalnej jednak nie zrobiła – ale tego nie żałuje, bo spełniła się w organizowaniu kulturalno – rozrywkowego życia mieszkańców.

– Tych uśmiechów ludzi, jakie doświadczyłam, tych ciepłych słów, tych braw. Jestem dumna, że mogła dawać radość i uśmiech tylu osobom – nikt mi tego nie zabierze. Zresztą cały czas wspierał i nadal wspiera mnie mój mąż. Nadal razem lubimy się przebierać i wyjeżdżać na imprezy rodzinne, czy do znajomych. Zawsze jest bardzo śmiesznie i to dodatkowo nas motywuje.

Wartym odnotowania jest również fakt, że pani Wanda brała udział w biciu Rekordu Guinnessa z okazji 750-lecia lokacji Poznania w 2003 roku. Grała wówczas na harmonijce ustnej, za co uzyskała specjalny certyfikat. Zresztą oprócz harmonijki, Karmelkowa potrafi również zagrać na akordeonie – co nadal czyni choćby podczas krótkich, wesołych – a jakże – występów dla seniorów w Pałacu w Michorzewie.

 

Pani Wanda dwukrotnie była członkinią rady sołeckiej wsi Rudniki, a w 2014 roku znalazła się na listach kandydatów do Rady Powiatu Nowotomyskiego. Kariery w polityce lokalnej jednak nie zrobiła – ale tego nie żałuje, bo spełniła się w organizowaniu kulturalno – rozrywkowego życia mieszkańców.

– Jeździłam na pulteram, też się tam przebierałam i dawałam rozrywkę młodym i ich gościom. Organizowałam też razem z sąsiadem zabawy karnawałowe w Rudnikach. Zawsze przyjeżdżał do nas autobus pełen gości z Poznania. Zawsze się u nas działo – kończy.

Karmelkowa z Rudnik, to barwna, wesoła i niepowtarzalna postać w gminie Opalenica… która nadal rozśmiesza.

Autor: Jakub Czekała

Fot. Jakub Czekała, archiwum prywatne